muzyka

Czatek :P

trwa inicjalizacja, prosze czekac,

piątek, 25 lipca 2014

Leśne zdarzenia

Dzisiaj będzie u mnie na noc przyjaciółka Patrycja. Będziemy nocować w namiocie tak jak zawsze. Gdy przyszła, rozłożyłyśmy rzeczy i poszłyśmy oglądać telewizje. Dochodziła godzina dwunasta w nocy. Tak jak zawsze wybrałyśmy się na krótki spacer naszymi ulicami. Doszłyśmy do zakrętu stał tam mężczyzna. Pomyślałam, że to pan Kazimierz ( wszyscy mówią na niego Kazik ), on często chodzi na nocne spacery. Szłyśmy dalej, a za nami jechał jakiś samochód, bardzo powoli gdy my przyśpieszyłyśmy, on też. Mężczyzna który stał przy zakręcie nagle poszedł w stronę samochodu. Okazało, się że to nie był Kazik. Doszłyśmy już do głównej drogi, a samochód za nami. Nagle się zatrzymał. Wyskoczyło z niego kilku zamaskowanych osób. Goniły nas. Patrycja miała telefon. Zadzwoniła na policje a następnie do Rafała, aby nam pomógł. Dobiegłyśmy ostatnimi siłami do mostu, który był nieczynny z powodu napraw. Wbiegłyśmy na niego. Patrycja zsunęła się po moście i wisiała nad rzeką.
- Trzymaj się. Spróbuję cię wciągnąć.- powiedziałam.
- Pomóż mi. Nie chcę spaść.- odpowiedziała
- Spokojnie- Nie pozwolę na to.
- Oni nadchodzą. Znajdą nas na pewno.
 Wyciągnęłam ją i biegłyśmy dalej do lasu. Pati napisała Rafałowi, że jesteśmy w lesie. Schowałyśmy się za krzakami.  Nie potrafili nas znaleźć. Chciałam się kawałek przesunąć by lepiej ich widzieć, lecz potknęłam się o kamień i  spadłam z górki. Usłyszeli to, biegli  w naszą stronę. Ja nie mogłam się podnieść, noga mnie strasznie bolała. Zauważyli nas. Podeszli i uderzyli czymś w głowę. Straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam byłam przywiązana do drzewa i miałam na sobie ubrane jakieś stare szmaty, tak samo jak Patrycja.  Nie wiedziałam co się stało. Próbowałam się uwolnić, nie szło. Liny były tak mocno zawiązane. Słyszałam w oddali policję jadącą na sygnale, ale nie wiedzieli, że jesteśmy w lesie. Nagle poczułam, że coś mnie łaskocze  po nodze. Był to duży pająk. Ja się strasznie boję pająków. On się po mnie spinał coraz wyżej. Zaczęłam się szarpać, ale nic to nie dało. Zauważyłam jeszcze dwa kolejne pająki zbliżające się do mnie. Nie mogłam nawet krzyknąć, bo miałam zakneblowane usta. Usłyszałam, że ktoś się zbliża. Byli to Rafał i Mikołaj. Okazało się że chłopcy  też mieli nocować razem. Rafał pobiegł do Patrycji, a Mikołaj do mnie. Gdy mnie już rozwiązał, ze szczęścia  go mocno przytuliłam. Słysząc zbliżające się osoby Mikołaj wziął mnie na ręce, bo nie umiałam chodzić, ponieważ miałam zwichniętą kostkę i uciekaliśmy. Oni biegli za nami. Gdy byliśmy już przy drodze zauważyliśmy policję która czekała tajemnicze osoby w maskach. Poszliśmy do szpitala, aby się przebadać, a następnie do domu. Patrycja i Rafał już poszli, zostałam tylko ja i Mikołaj.  Chciałam mu podziękować za pomoc. Po kilku minutach rozmowy Mikołaj pocałował mnie w policzek i poszedł. Weszłam do domu i nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim. Wiem jedno na pewno wybieram się na biwak z przyjaciółmi.  
                                                                                 KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz